Samolot we "Fabryce" w Imbramowicach - istnieje, czy też nie ?
Za nami kolejne podwodne zmagania z wielką zagadką zbiornika wodnego przy ul. Stawowej w Imbramowicach, który przez wielu potocznie nazywany jest "Fabryką". W piątkowe popołudnie, przy pięknej słonecznej pogodzie pokusiliśmy się o próbę wydobycia namierzonych już wcześniej metalowych konstrukcji. Początek przedsięwzięcia był niezwykle obiecujący. Nasz kolega z Centralnego Ośrodka Nurkowego w Wałbrzychu, Artur Świętoń bez najmniejszego problemu odnalazł uprzednio zaznaczone miejsce. O wiele trudniejszym zadaniem było jednak rozwinięcie ponad 200 metrowej długości odcinka pasów i stalowej liny. Niezwykle pomocny okazał się przy tym ponton, z którego stopniowo zrzucano uprzednio zmontowany hol. Po jego całościowym rozwinięciu można było już opasać tajemnicze konstrukcje zalegające pod wodą. Z chwilą jak w ruch poszła wyciągarka lawety samochodowej, którą podstawił pan Eugeniusz Stodolak (prezes Stowarzyszenia "GRH" Pancerni Strzegom), cały brzeg szczelnie zapełniony był już tłumem mieszkańców Imbramowic, Dzikowej oraz Bukowa. Kiedy hol został w pełni naprężony, a na wodzie pojawiły się liczne pęcherzyki powietrza, było już wiadomo, że umocowana na jego końcu tajemnicza zawartość drgnęła i zaczęła się przesuwać w kierunku brzegu. Niestety droga, jaką pokonała była znikoma, kiedy przecięciu i zerwaniu uległ mocujący ją pas. Przy chylącym się ku zachodowi słońcu, rozwinięty hol musiał zostać ściągnięty z powrotem na brzeg w celu umocowania na jego końcu mocnej stalowej liny. Ponowne rozwinięcie i podczepienie, było już walką z czasem. ... czy zdążą ... czy uda im się wydobyć, takie głosy były słyszalne na brzegu gdzie gwarnym rozmowom nie było końca. Tym razem obyło się jednak bez niespodzianek, a bęben wyciągarki mozolnie nawijał kolejne centymetry holu, na którego końcu miał znajdować się wyczekiwany przez wszystkich "kadłub samolotu". Ściąganie pochłonęło mnóstwo czasu i na dobre zdążył zapanować zupełny mrok. Nie stanowiło to jednak problemu, gdyż niezawodni strażacy z OSP Imbramowice migiem pojawili się na brzegu z agregatem prądotwórczym i zestawem halogenowym, który rozświetlił cały brzeg i ciemną toń wody, z której wychodziły kolejne metry pasów. Wyłaniająca się w końcu stalowa lina zwiastowała rychły koniec i odpowiedź na pytanie, co tak naprawdę znajduje się na jej końcu.
Czytaj więcej: Samolot we "Fabryce" w Imbramowicach - istnieje, czy też nie ?
Samolot bombowy Boeing B-17G Y-46697 - zachowane elementy
Niektórzy z uporem poszukują np. "złoty pociąg". My z kolei konsekwentnie realizujemy własne cele. Jednym z nich jest miejsce niecodziennej katastrofy lotniczej z czasów II wojny światowej. Dnia 22 marca 1945 roku, amerykańska latająca forteca, czyli samolot bombowy Boeing B-17G o numerze taktycznym Y-46697, należący do 15. Armii Powietrznej USA (429. szwadron II grupy bombowej), wracał z wyjątkowo niebezpiecznej misji jaką było bombardowanie niemieckiej rafinerii Ruhland koło Drezna. Maszyna pilotowana przez pilota porucznika Johna W. Pierika, została poważnie uszkodzona przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą i obrała kurs na radzieckie lotniska koło Brzegu i Nysy. Niestety nigdy tam nie doleciała. W okolicach Świdnicy samolot zaatakowany został najprawdopodobniej omyłkowo przez trzy radzieckie samoloty myśliwskie P-39 Airacobra. Wedle innych przekazów B-17G, strącony został przez myśliwiec niemiecki. Palący się niczym pochodnia amerykański bombowiec runął na pola w pobliżu ówczesnej miejscowości Würben (dzisiaj Wierzbna w gminie Żarów). Katastrofę przeżyło sześciu spośród dziesięciu lotników US Air Force, którzy trafili do niewoli niemieckiej, a po zakończeniu wojny powrócili do swoich domów. Do dzisiaj zaginieni w akcji pozostają: 1. Pierwszy pilot, porucznik John W. Pierik (nr O-731101), Ohio; 2. Drugi pilot, porucznik Robert W. Steele (nr O-785002), Missoouri; 3. Nawigator, porucznik Harold A. Taylor (nr O-669140), Montana; 4. Bombardier, porucznik John P. Yatsco (nr O-929489), Wirginia Zachodnia. Również do dzisiaj nieznane pozostaje miejsce ich pochówku. Szczątki amerykańskich lotników bezskutecznie poszukiwano jak do tej pory w Szczawnie Zdroju. Tymczasem miejsce katastrofy samolotu, chociać powszechnie znane i odwiedzane przez przedstawicieli różnych instytucji, zarówno polskich jak i amerykańskich (artykuły prasowe datowane od 2008 r.) pozostawiono na przysłowiową "pastwę losu". Nikt nie zadał sobie choćby odrobiny trudu, aby zabezpieczyć i wyzbierać to, co od lat zalega na rolniczym polu. Tok urzędniczego rozumowania jest trudny do wytłumaczenia. Wystarczy przecież spojrzeć na położenie resztek kadłuba samolotu (fotografia z 1946/47 roku z miejsca katastrofy) aby stwierdzić, że maszyna pilotowana była do samego końca (samolot wykonał nawrót na wysokości Bożanów-Żarów i zawrócił w kierunku Wierzbnej).
Czytaj więcej: Samolot bombowy Boeing B-17G Y-46697 - zachowane elementy
Obóz jeniecki w Żarowie - materialne ślady
Żarów, ul. 1 Maja, przed wojną nosząca nazwę Striegauerstrasse. Dzisiaj jest to spokojna uliczka wiodąca na ogródki działkowe, przy której znajduje się Szkoła Podstawowa oraz ciąg budynków mieszkalnych. Wedle licznych relacji mieszkańców Żarowa oraz wspomnień jeńców francuskich, które nadesłała nam pani Valérie Tinon-Renaud z Metz, ulica ta prowadziła w latach 40-tych do obozu jenieckiego, który mieścił się na terenie obecnych ogródków działkowych. Temat ten poruszaliśmy już trzykrotnie, dzisiaj ponownie powraca on za sprawą wczorajszej wizyty u pana Zygmunta – mieszkańca Żarowa, którego ogród znajduje się w części, którą jak sam nazywa "tutaj była komendantura obozu". Wszystko zaczęło się od wiadomości mailowej, którą odebraliśmy w sobotnie przedpołudnie. Pani Patrycja – wnuczka pana Zygmunta napisała ... Przeczytałam pana artykuły o obozie jeńców w Żarowie. Na stałe mieszkam za granicą, teraz jestem na wakacjach u rodziny w Żarowie, mój dziadek ma ogródek w tym miejscu i wiele przedmiotów, które tam znalazł. Właśnie rozmawiałam z nim o tym, proszę do niego zadzwonić, podaję numer. Kiedy podczas rozmowy telefonicznej usłyszeliśmy ... mam trochę tego, łyżki, guziki, maszynki do golenia, zegarek... jak pan chce to zapraszam do mnie na ogródek, wiadomo było, że mogą to być bardzo interesujące przedmioty. W dwie godziny później mogliśmy zobaczyć wszystko na własne oczy oraz posłuchać o czym opowiada pan Zygmunt. Jak sam mówi ... działkę mam już 39 lat, najpierw tam dalej miałem, a potem tutaj gdzie teraz jesteśmy. Na początku było tutaj pełno krzaków, wszystko było zarośnięte i zapuszczone. Postawiłem murowaną altanę, ogrodzenie i zasadziłem te drzewa. ... tam dalej było pełno gruzu, skamieniałych worków z cementem, a po lewej stały jeszcze po wojnie trzy drewniane baraki. Niemcy nie zdążyli chyba wszystkiego zniszczyć. Potem ludzie przychodzili i sami tak po desce rozebrali wszystko. Wyglądało to wtedy na jakiś obóz lub coś takiego podobnego. Wszyscy tak mówili ... jakieś 15 lat temu był tutaj taki Niemiec, chodził po ogródkach i miał ze sobą kamerę. Mówił, że jego brata tutaj zastrzelili bo nie wykonał rozkazu. Był tutaj ponoć strażnikiem. Tu gdzie ja mam ogródek to mówił, że była komendantura, a tam dalej baraki dla więźniów. Chodził później też po tym starym cmentarzu i był na stacji kolejowej ...od początku jak wziąłem ogródek to z ziemi wydłubało się coś na jesień albo wiosnę przy kopaniu i grabieniu. Odkładałem do tej dużej doniczki. Mam jeszcze gdzieś kawałki drutów kolczastych, ale muszę poszukać. ... kilka rzeczy jest z tego ogródka obok, sąsiad wiedział, że zbieram to i mi przynosił. Kiedyś wnuki się do tego zabrali i chcieli do zabawy, ale im nie dałem. Mi to jest nie potrzebne, a w muzeum można postawić to się panu przyda. Jak znajdę te druty to też przyniosę.
Hrabiowie von Matuschka-Spättgen - właściciele Pyszczyna w latach 1727-1945
W XVI wieku dobra pyszczyńskie i granicząca z nimi „łąka krukowska” miały status dóbr lennych. Prawnym właścicielem wsi Pitschen (Pyszczyn) było biskupstwo wrocławskie, a „łąki” Korona (władca księstwa świdnickiego). W 1522 roku Friedrich von Reichenbach otrzymał list lenny, będący potwierdzeniem wykupu prawa do dzierżenia "łąki krukowskiej". W 1540 roku biskup wrocławski Baltazar von Promnitz wystawił von Reichenbachowi podobny list na dobra pyszczyńskie. Wieś mogła być jednak dziedziczona tylko przez męskich potomków rodu, natomiast krukowskie także przez kobiety. Uprawnienia lenników były dość rozległe, m.in. za zgodą właściciela mogli zaciągać pożyczki pod zastaw dóbr i zapisywać na nich dożywocia. W rękach szlacheckiego rodu von Reichenbach, dobra pyszczyńskie pozostały przez 184 lata. Ostatni pan na Pyszczynie, Hans Heinrich von Reichenbach zmarł 11 sierpnia 1724 roku nie doczekawszy się męskiego potomka. W tej sytuacji 12 kwietnia 1727 roku, biskup wrocławski nadał lenno Heinrichowi Gottfriedowi baronowi von Spättgen, właścicielowi podlegnickiego Ulesia oraz kilku majątków na wschód od Grodkowa: Dębiny, Głębocka, Tarnicy i Żelazna. Baron von Spättgen, władał Pyszczynem do roku 1744. Przed swoją śmiercią udało mu się jednak załatwić przekazanie lenna mężowi swojej córki Józefy, Friedrichowi Rudolfowi baronowi, a od 1744 roku hrabiemu von Matuschka, który po śmierci teścia przyjął jego herb i tytuł. Hrabiowie von Matuschka, baronowie Toppolczan-Spättgen władali Pyszczynem aż do 1945 roku. Początkowo jako lenno biskupie, które w 1843 roku wykupili od skarbu państwa. Oprócz Pyszczyna w skład rozległych włości rodu, od lat 80-tych XVIII wieku, wchodziły jeszcze: miasto Biała, 9 wsi, 10 folwarków. Całość gruntów posiadała powierzchnię wynoszącą 6 031 ha. Friedrich Rudolf hrabia von Matuschka, baron Toppolczan-Spättgen zarządzał Pyszczynem do roku 1750. Po jego śmierci majętność przejął jego syn Heinrich Gottfried, który biskupi list lenny otrzymał dnia 5 września 1750 roku. Heinrich Gottfried, jako uczony, astronom, fizyk, matematyk i znawca śląskiej flory, był bodaj najbardziej znanym i cenionym przedstawicielem rodu hrabiów von Matuschka.
Czytaj więcej: Hrabiowie von Matuschka-Spättgen - właściciele Pyszczyna w latach 1727-1945
Wałbrzyski "złoty pociąg" - prawda czy kolejny fałszywy trop
Ledwie ustąpiły nękające nas przez dłuższy czas upały, a już wybuchła kolejna gorączka. Tym razem jest to "gorączka złota i diamentów". Wszystko za sprawą sensacyjnej informacji, która jak burza obiegła wszystkie możliwe media. Mianowicie wedle doniesień do starosty powiatu wałbrzyskiego dotarło pismo, w którym dwaj wspólnicy Polak i Niemiec, reprezentowani przez kancelarię prawną zgodnie z Ustawą z dnia 20 lutego 2015 r. o rzeczach znalezionych (Dz.U. z 2015 r. poz. 397), zawiadomili o znalezieniu pociągu pancernego z czasów II wojny światowej. Pociąg ten zawiera prawdopodobnie dodatkowe urządzenia w postaci np. dział samobieżnych ustawionych na platformach. Pociąg mieści w sobie także przedmioty wartościowe, cenne materiały przemysłowe oraz kruszce szlachetne. Ponadto panowie wystąpili o przysługujące im znaleźne, czyli wedle ustawy 10% wartości rzeczy znalezionych. Informacja zatem bardzo sensacyjna, a namierzony pociąg od razu okrzyknięty został legendarnym "złotym pociągiem", który pod koniec wojny miał przewozić niesamowite kosztowności z Wrocławia i dosłownie zniknął na torach gdzieś za Świebodzicami. Minęło 70 lat. Poszukiwaczy owego skarbu było już wielu, a teorii, gdzie ukryto "złoty pociąg" jeszcze więcej. Jak do tej pory nie odnaleziono niczego i zadać należy pytanie, czy w ogóle prowadzono jakiekolwiek poszukiwania, a może tylko wiele o tym mówiono. Nie nam jednak dokonywać oceny, gdyż leży to poza obszarem naszych działań i zainteresowań. Owa rzec już można kolejowa "gorączka złota i diamentów" jaka nakręcona została siłą medialną nie może pozostać jednak bez kilku słów i z naszej strony, gdyż jakikolwiek pociąg wiozący ładunek z Wrocławia w stronę Wałbrzycha musiał przecież przejechać przez stacje kolejowe w Imbramowicach i Żarowie. Ale po kolei. Jak donosi portal wiadomości.onet.pl odkrywców "pancernego pociągu" reprezentuje wrocławski radca prawny pan Jarosław Chmielewski, który udzielił krótkiego wywiadu dziennikarzom portalu onet.pl .
Czytaj więcej: Wałbrzyski "złoty pociąg" - prawda czy kolejny fałszywy trop
Więcej artykułów…
Strona 223 z 280
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 90
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 96
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 90
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 96
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 90
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 96
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 90
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 96
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 90
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 96
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 90
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 96
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 90
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 96
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 90
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 96
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 90
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 96
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 90
Warning: Illegal string offset 'active' in /home/virtualki/259278/domains/centrum.zarow.pl/public_html/izba/templates/malita-fjt/html/pagination.php on line 96