Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Wojny husyckie na Śląsku

Drukuj
Utworzono: poniedziałek, 06, luty 2012

Wszystkie miejscowości dzisiejszej gminy Żarów (poza folwarkami Weselina i Wostówka) założone zostały najpóźniej do początków XIV wieku. Osady te lokowane były na prawie niemieckim i stanowiły własność książęcą (Kalno – czasowo), duchowną (Buków, Kalno, Kruków, Mielęcin, Wierzbna – czasowo i Zastruże) oraz rycersko-szlachecką (Bożanów, Gołaszyce, Imbramowice, Łażany, Marcinowiczki, Mikoszowa, Mrowiny, Pożarzysko, Siedlimowice, Tarnawa, Wierzbna – czasowo i Żarów). W miare spokojny żywot mieszkańców tych wsi, zakłócony został na początku XV wieku przez tzw. wojny husyckie. Miejscowa ludność po raz pierwszy wówczas doświadczyła okrucieństwa wojennego, grabieży i mordów o zmasowej skali. Kim byli husyci, którzy spustoszyli obszar niemal całego Śląska ? Skąd przywędrowali i z kim walczyli ?

Aby podać odpowiedź na te pytania należy wpierw przytoczyć sytuację polityczną, jaka panowała na początku XV wieku w Królestwie Czeskim, gdzie władzę sprawował Wacław IV Luksemburski (król czeski 1378-1419 i król niemiecki 1378-1400). Pod jego rządami rosło niezadowolenie społeczne w całym kraju, powodowane wzmagającą się dominacją żywiołu niemieckiego wśród hierarchii kościelnej, patrycjatu większych miast oraz wśród części możnowładztwa. Wzrastał przy tym ucisk biednych chłopów i wyzysk plebsu w ośrodkach miejskich. W tych właśnie grupach przeważała ludność czeska. Powody do niezadowolenia miało również drobne mieszczaństwo, drobne czeskie rycerstwo, a także część szlachty, której położenie pogarszała anarchia wywołana przez rywalizację o władzę pomiędzy braćmi – Wacławem IV i Zygmuntem Luksemburskim. Wskutek tego kraj niszczony był przez najemnych żołnierzy niemieckich walczących w szeregach obu zwaśnionych stron. W tym właśnie niespokojnym czasie wykładowcą teologii i rektorem uniwersytetu praskiego był niejaki Jan Hus (1369-1415). Człowiek ten domagał się, aby Kościół był dostępny dla ludu, a nabożeństwa odbywały się w języku czeskim. Hus walczył z dominacją duchowieństwa katolickiego oraz dominacją niemiecką na uniwersytecie praskim. W 1414 roku wezwany został na sobór kościelny odbywający się w Konstancji. Zygmunt Luksemburski, wówczas król niemiecki (1411-37), dał mu tzw. „list żelazny” zapewniający nietykalność. Pomimo tego Hus został aresztowany i w 1415 roku spalony jako heretyk. Król Niemiec nie uczynił wówczas nic aby go uwolnić. Śmierć Husa oraz osadzenie w 1419 roku na tronie czeskim znienawidzonego Zygmunta Luksemburskiego doprowadziło do czeskiego powstania narodowego, które szybko rozszerzyło się na cały kraj. Powstańcy nazywani husytami, zorganizowani w armię narodową pod wodzą Jana Žižki z Trocnova (1360-1424) i Prokopa Wielkiego (1380-1434) wystąpili zbrojnie przeciwko królewskiej tyranii.

  

Wodzowie armii husyckiej: Jan Žižka z Trocnova (po lewej) i Prokop Wielki (po prawej)

Wojska husyckie posiadały własną taktykę marszu, natarcia i obrony. Do walki z przeciwnikiem szyk marszowy dzielił się na cztery kolumny: dwie zewnętrzne i dwie wewnętrzne (kolumna marszowa ok. 5-6 tys. żołnierzy nie przekraczała długości 1 kilometra). Kolumny zewnętrzne były dłuższe od wewnętrznych, co pozwalało na szybkie przekształcenie szyku marszowego w szyk bojowy lub tabor obronny. Wprowadzenie ruchomego obozu w postaci obronnego taboru wozowego umożliwiało skuteczne stawienie oporu przeważającym liczebnie przeciwnikom. Przed bitwą tabor wozów szykowany był w zależności od terenu w czworobok lub w okrąg, z tym że wozy ustawiano w jeden lub kilka rzędów (połączone łańcuchami), tak aby stanowiły zewnętrzny pierścień umocnionego w ten sposób obozu. Sam sposób prowadzenia bitwy podzielić można na dwie fazy: fazę defensywną (obronną), kiedy piechota skrywająca się za wozami odpierała za pomocą broni palnej, kusz oraz długiej broni drzewcowej ataki ciężkiej jazdy rycerskiej, wykrwawiając i osłabiając tym samym nieprzyjaciela oraz fazę ofensywną (zaczepną), kiedy z taboru wozowego przez boczne wrota następował niespodziewany kontratak skrzydłami na przetrzebionego już nieprzyjaciela. Wóz bojowy stanowił najmniejszą podstawową jednostkę organizacyjno-taktyczną armii husyckiej. Jego załoga składała się zwykle z 2 strzelców z rusznicami, 4-8 strzelców z kuszami, 2-4 cepników, 4 suliczników z kopiami zaopatrzonymi w haki, 2 pawężników z wysokimi tarczami i 2 solidnie uzbrojonych woźniców. W sumie załoga jednego wozu liczyła 18-21 żołnierzy i mogła się zwiększać lub zmniejszać w razie potrzeby. Każdy wóz bojowy miał swojego dowódcę tzw. hetmana, a 10 wozów tworzyło większą jednostkę organizacyjną pod dowództwem tzw. dziesiętnika, który pilnował szyku wozów w marszu, właściwych odległości oraz sprawował nadzór nad ich łączeniem w tabor. Żołnierze, którzy nie wchodzili w skład załogi żadnego z wozów, podzieleni byli na jednostki tzw. roty suliczników (wyposażeni w kopie z hakami) i cepników (wyposażeni w cepy bojowe) pod dowództwem rotmistrzów lub pięćdziesiątników. W bitwie jednostki dzieliły się na większe hufce pod dowództwem setników. Całością piechoty dowodził również hetman.

 

Taktyka wojsk husyckich z wykorzystaniem taboru wozowego

 

   

 

Obrona taboru wozowego w czasie bitwy

 

Podstawowym uzbrojeniem masy husyckiej piechoty była prosta w budowie, a przy tym niezwykle skuteczna i groźna długa broń drzewcowa w postaci różnego typu halabard, glewii, berdyszów, spis, gizarm, korsek, sulic i in. Broń ta zakończona zwykle masywnym i ostrym, czasami spiczastym żeleźcem służyła do kłucia, rąbania, cięcia i miażdżenia. Jej znaczna długość (zasięg kilku metrów) była znakomicie wykorzystywana w defensywnej walce pieszej (obronie taboru) z konnicą wroga. Swego rodzaju symbolem całej wojskowości husyckiej był cep bojowy na długim dzierżaku, którego bijak okuwano i nabijano w ćwieki, gwoździe i inne ostre żelazne kolce. Złożona z prostych ludzi i chłopów piechota husycka, uzbrojona w ten rodzaj broni była niezwykle groźnym przeciwnikiem na polu walki. Poza długą bronią drzewcową popularna wśród husytów była również broń obuchowa w postaci toporów, kiścieni, buzdyganów, nadziaków, młotków, morgenszternów i innych maczug bojowych. Z broni siecznej wymienić należy kord, tasak bojowy, różnego rodzaju noże i sztylety. Rzadziej przez piechotę plebejską i chłopską wykorzystywany był miecz.

 

   

 

Żeleźce i głowice broni  używanej przez husytów

 

   

 

Bijaki, głowice, groty i żeleźce broni używanej przez husytów

 

  

Piechota husycka

 

Drugą grupą broni używanej przez husytów była broń palna, artyleria oraz broń miotająca w postaci kusz. Ręczną broń palną stanowiły rusznice i hakownice, których kaliber zawierał się w granicach 20-30 mm. Hakownice wyposażone były w hak, za pomocą którego zaczepiano broń o skraj wozu bojowego w celu osłabienia odrzutu podczas wystrzału. Zarówno z rusznic, jak i hakownic strzelano w podobny sposób, polegający na tym, że strzelec opierał tylną część rusznicy o ramię, bądź wkładał trzon broni pod pachę. Celowanie z takiego oręża było jednak bardzo niedokładne. Skuteczny zasięg strzału wynosił niespełna 100 metrów. Broń ładowano od wylotu lufy i odpalano za pomocą rozpalonego żelaza lub lontu. Amunicję stanowiły lane kule ołowiane.

 

Czeskie rusznice i hakownice z początku XV wieku

 

Artyleria husycka wykorzystywała kilka rodzajów dział. Jednym z mniejszych były tzw. taraśnice o długich lufach i kalibrze w granicach od 40 do 100 mm. Broń ta strzelała kulami kamiennymi, później także żelaznymi oraz ołowianymi. Jej skuteczna donośność wynosiła 250-300 metrów. Taraśnice były początkowo działami fortecznymi. Ich nazwa wywodzi się od tzw. tarasu, czyli drewnianej budowli wysuniętej przed lico fortyfikacji, w której taraśnice były umieszczane. Wojska husyckie zaczęły wozić taraśnice w pole, gdzie jako artyleria polowa były zdejmowane z wozów i ustawiane na nieruchomych stojakach. Obok taraśnic w użyciu były także inne działa polowe tzw. hufnice. Ich nazwa pochodzi od ostrzeliwania hufców przeciwnika, kiedy te podchodziły na niewielką odległości. Hufnice posiadały krótszą lufę, lecz ich kaliber był znacznie większy i wynosił ok.160-230 mm. Działa te miały proste dwukołowe lawety umożliwiające sprawniejsze manewrowanie na polu bitwy. Za amunicję do nich służyły kule kamienne o niemałej wadze. W czasie oblężeń, do burzenia murów warownych miast i zamków wojska husyckie używały ciężkich armat polowych, tzw. bombard o olbrzymim kalibrze dochodzącym do 850 mm. Armaty te wymagały specjalnych urządzeń do ich transportu, a w czasie ostrzału podsuwane były bardzo blisko pod umocnienia przeciwnika.

 

 

 

Taraśnica (u góry po lewej), hufnica (u góry po prawej), bombarda (na dole)

 

Oprócz piechoty i artylerii w skład wojsk husyckich wchodziła także lekkozbrojna konnica, która stanowiła odrębną całość taktyczną, a dla konkretnych celów dzieliła się na mniejsze jednostki, otrzymujące odrębne zadania. Formacja ta ze względu na swą dużą mobilność, nadawała się wyśmienicie do zadań zwiadowczych lub ubezpieczających, służąc jako straż przednia lub tylna. Podczas bitwy konnica husytów czekała zwykle w obozie taborowym aby w odpowiednim momencie wyprowadzić atak oskrzydlający na osłabionego przeciwnika i zadać mu ostateczną klęskę.

Doskonale zorganizowana i wyposażona oraz świetnie dowodzona armia husycka odparła liczne wyprawy zbrojne, tzw. krucjaty antyhusyckie (1420-21, 1421-22, 1422, 1427), prowadzone na terenie Czech przez króla niemieckiego, węgierskiego oraz elektora brandenburskiego pod patronatem papieża Marcina V. Sprzymierzone wojska krzyżowców zostały rozbite przez husytów w bitwach pod Nebovidami, Habrem, Niemieckim Brodem (1422) i Tachovem (1427). Już w 1421 roku, w Grodkowie odbył się zjazd książąt śląskich, podczas którego omawiano sposoby obrony Śląska przed wojskami husyckimi. Postanowiono nawet udzielić pomocy Zygmuntowi Luksemburskiemu, a książę oleśnicki Konrad IV Starszy zobowiązał się wystawić oddział w sile 60 zbrojnych, który wysłano wraz z kolejną krucjatą do Czech. W 1424 roku Zygmunt Luksemburski wydał oficjalne zarządzenie, w myśl którego mieszczan księstwa wrocławskiego i świdnicko-jaworskiego obowiązywał zakaz zaopatrywania husytów w broń, odzież oraz żywność. Rozporządzenie to nakazywało także zatrzymywać i likwidować zwolenników husytyzmu, którym odbierano mienie i majątki. W rok później wojska husyckie licząc na duże zyski i łupy napadły na Śląsk, który oficjalnie popierał Zygmunta Luksemburskiego. Bezpośrednim powodem najazdu było zaangażowanie się kłodzkiego starosty niejakiego Puty z Czastolowic w walki na terenie Czech. Husyci spalili wówczas Radków, Ratno, Ścinawkę oraz kościół w Bardzie. Ze zniszczeniem Radkowa związana jest legenda o dwóch miejscowych kapłanach. Mianowicie kiedy husyckie oddziały pod wodzą Ambrosa szturmowały tamtejszy zamek i nie było już najmniejszych szans na jego utrzymanie, dowodzący obroną niejaki Mikołaj von Ohler, zawarł umowę z husytami, na mocy której oblegający twierdzę mieli uwolnić kobiety i dzieci, a mężczyzn wziąć do niewoli darując im życie. Porozumienie nie dotyczyło jednak kapłanów katolickich, których husyci zabijali ze szczególnym okrucieństwem. Wiedząc o tym, przebywających na zamku dwóch księży postanowiono przebrać za kobiety. Niestety husyci odkryli mistyfikację i zamordowali obu kapłanów po uprzednim obwiązaniu ich słomą i podpaleniu. Rozbicie w 1426 roku kolejnej krucjaty antyhusyckiej w Czechach, zachęciło tylko zwycięzców do kolejnych łupieżczych wypadów na obszar Śląska. W czasie jednego ze swych pochodów wojska husyckie zniszczyły miasto Lubań oraz Złotoryję. Po nieudanej próbie zdobycia Kamiennej Góry w lipcu 1426 roku, husyci napadli na krzeszowski klasztor, w którym zamordowali podobno aż 70 zakonników. W 1427 roku wojska husyckie śmiałym szturmem zdobyły Mieroszów oraz trzykrotnie bezskutecznie oblegały Świebodzice. W kronice tego miasta zapisano: … oszalałe wojsko napiera na mury obronne miasta, wojowniczy tum rozrzuca kule ogniste, mieszkańcy stawiają mu opór, jedność umacnia ich siłę, walka z tak odważnymi ludźmi to zaszczyt. Osłabiony nieprzyjaciel zostaje sromotnie pokonany. W innym miejscu czytamy … po nieudanej trzeciej próbie ataku, znacznej stracie w ludziach oraz śmierci porucznika Brenno, w czasie szalejącej burzy, ośmieszeni i zhańbieni Husyci, zaczęli się wycofywać. Następnie kierując się na Świdnicę, pustoszyli wszystko dookoła. Wiosną 1428roku ruszyła na Śląsk kolejna wielka wyprawa husycka. Z inicjatywy biskupa wrocławskiego Konrada oraz możnowładztwa śląskiego zorganizowano wówczas oddziały chłopskie do walki z husytami. Te jednak niemal w całości przeszły na stronę wroga, a wojska biskupie zgromadzone koło Nysy uciekły na samą wieść o zbliżaniu się nieprzyjaciela. Husyci zajęli bez walki miasta Otmuchów, Strzelin, Chojnów, Brzeg i Środę Śląską. Najeźdźcom oparły się tylko największe i lepiej ufortyfikowane miasta: Wrocław, Świdnica, Legnica i Nysa. Zimą z 1428 na 1429 rok kolejny najazd dotknął ziemię kłodzką i południową część Dolnego Śląska. Rycerstwo śląskie zostało rozbite w bitwie pod Starym Wielisławiem, a husyci zdobyli wówczas Bystrzycę Kłodzką, Ząbkowice Śląskie, spalili klasztor w Henrykowie oraz oblegli Kłodzko. Zdobyta Niemcza stała się aż do 1434 roku główną bazą wypadową husytów na Dolnym Śląsku. Załogą czeską dowodził tam niejaki Piotr Polak z Lichwina – polski rycerz najemnik, który dał się szczególnie we znaki mieszkańcom ks. świdnicko-jaworskiego. Jego oddziały łupiły okolice Świdnicy i dzisiejszego Żarowa, plądrując m.in. Pożarzysko i Wierzbną. Na obszar ten zapuszczała się również przez kilka miesięcy husycka załoga zamku sobótczańskiego, którą dowodził Jan Kolda z Žampachu. Jego żołnierze grabili okolicę aż po Środę Śląską, w której spalili klasztor i kościół franciszkanów. Na Ziemi Żarowskiej często gościli także żołnierze z oddziałów Henryka Petterswalde i Bedrzycha ze Strażnicy. 1429 roku w wielkich tarapatach znalazła się sama Świdnica. Oddziały husyckie w sile 8 tys. żołnierzy, dysponujące 500 wozami taborowymi obległy miasto. Rokowania pokojowe z husytami z upoważnienia władz miejskich prowadził Hermann von Czettritz, wówczas właściciel m.in. zamku Książ i części wsi Mrowiny koło Żarowa. Dzięki jego staraniom w 1430 roku zawarto rozejm. Jednak już w tym samym roku husyci powrócili pod Świdnicę i rozpoczęli jej oblężenie. Mieszczanom świdnickim przyszły wówczas z pomocą wojska miasta Wrocławia, które 1 września 1430 roku rozbiły oblegających. W walce poległo wtedy 80 Husytów, a 44 wraz z ich dowódcą Henrykiem Petterswalde dostało się do niewoli. Reszta odeszła pustosząc pobliską okolicę. 1431 roku husyci kolejny raz podeszli pod Kamienną Górę, lecz jej nie zaatakowali. Zadowolili się złupieniem okolicznych wsi oraz zniszczeniem kościoła świętego Mikołaja w Starych Bogaczowicach. Rok później oblegali Strzegom, od którego odstąpili dopiero po wypłaceniu przez miasto pokaźnego okupu. W dalszym jednak ciągu ks. świdnicko-jaworskie plądrowała załoga Niemczy pod wodzą Piotra Polaka, który zyskał sobie przydomek „Złodziejski Kruk”. Dopiero w 1433 roku w czasie jednego z wielu łupieżczych wypadów oddziałom husyckim, którymi osobiście dowodził Piotr Polak, drogę zastąpiły połączone wojska miast Wrocławia, Świdnicy i Strzegomia. Dokładnie miało to miejsce 15 maja 1433 roku pod Pożarzyskiem w pobliżu dzisiejszego Żarowa. W bitwie jaka tam wówczas rozgorzała poległo 30 husytów. Zwycięzcy zdobyli 14 pancerzy, 200 kusz i około 140 koni. Piotr Polak trafił do niewoli. Więzienie opuścił dopiero po uiszczeniu okupu i złożeniu obietnicy oddania Niemczy. Potem osiadł w Wielkopolsce, a w 1441 roku był nawet podkomorzym krakowskim.

 

1433 roku duża część oddziałów husyckich opuściła Śląsk. Wojska te zostały zwerbowane przez króla polskiego Władysława II Jagiełłę, który  potrzebował doświadczonych, zaciężnych żołnierzy na wojnę z zakonem krzyżackim. W polskiej służbie husyci dotarli aż na Pomorze, a nawet do brzegów Bałtyku. W tym czasie w potężnym ruchu husyckim coraz bardziej narastał podział i spory wewnętrzne. W 1434 roku doszło do bratobójczej bitwy pod Lipanami, w której wojska tzw. ultrakwistów pobiły połączone siły radykalnych odłamów husytów. Datę tę uważa się za koniec wojen husyckich. Podpisane wtedy porozumienie z soborem, pozwoliło Zygmuntowi Luksemburskiemu objąć tron czeski. Na zniszczonym wojnami Śląsku, przez długi czas panował jeszcze chaos polityczny i prawny, a ludność prześladowały żołnierskie bandy i tzw. raubritterzy, czyli rycerze rozbójnicy.

Ilustracje: Osprey Publishing - London; Traht, Wehr und Waffen - 1350-1450 oraz archiwum autora

 

Opracowanie
Bogdan Mucha